Etapy pandemii
Strona główna » Etapy pandemii
Pierwszy wpis w tym roku. Nie było żadnego 1.1, ani 2.2, to chociaż 3.3 się trafił. Co poradzę, lubię dublujące się liczby. Nie żebym wierzyła w jakieś ich nadprzyrodzone właściwości. Po prostu fajnie wyglądają.
Stan epidemiczny trwa już prawie rok. Po początkowym szoku i traktowaniu z szacunkiem medyków, mieliśmy już zwrot o 180 stopni. Teraz jesteśmy na etapie: każdy Polak ma inne zdanie. Jedni więc ignorują choróbsko, a nawet negują, mimo że tyle osób już covida przechorowało. Jeszcze inni czekają na szczepionki albo upatrują w nich podstępu i nie chcą dać się zaszczepić. Sporo osób przyzwyczaiło się do zdalnej pracy i nie będzie łatwo im wrócić do normalności.
Nie wiem jak to jest i ile mamy w rzeczywistości tych zachorowań, ale ich "urodzaj" mam wśród rodziny i znajomych tak jakoś od jesieni zeszłego roku. Nie wierzę więc w oficjalne statystyki, wskazujące na to, że nie jest źle. No dobra, podobno dzisiaj był skok zachorowań, ale w poprzednich dniach mialiśmy lekki hura-optymizm. Któryś z doradców ministra zdrowia, czy może nawet wiceminister, wieścił, że jeszcze z 2-2,5 miesiąca i będziemy mogli zapomnieć o pandemii. Minęło kilka dni i już słyszymy, że jest źle. I nie będzie lepiej do końca roku. Może nawet następnego...
Skutek epidemii jest też taki, że ludzie zaczęli bardziej o siebie dbać. Powód jest prozaiczny- nawet ci, którzy nie obawiają się covida, obawiają się przeziębienia. Bo serio nic nie załatwisz i nigdzie się nie dostaniesz (może poza sklepami, które jakoś to ignorują) jeśli okaże się, że masz katar czy boli cię gardło. A przecież o tej porze roku to dość normalne...